Choć już koniec października, to temat, o którym napiszę jest tak ważny, że należałoby o nim pisać regularnie choćby co miesiąc. Tylko wtedy miałby szansę przebić się do jak największej liczby kobiet. Rak piersi – temat wciąż aktualny. Dla mnie osobiście bardzo bliski i jednocześnie trudny, bo przywołuje wieloletnie zmagania mojej mamy z rakiem piersi.
Październik jest Miesiącem Świadomości Raka Piersi – obchodzonym już od 33 lat na całym świecie. Ponad trzy dekady mówienia o profilaktyce raka piersi, a nadal jest to rak, który zbiera największe żniwo wśród kobiet. Jak pewnie wiecie charakterystycznym znakiem tej kampanii jest różowa wstążka, która ma symbolizować solidarność z kobietami walczącymi z rakiem piersi. Czy oprócz dotarcia do naszej świadomości koloru różowego i wstążki wiemy coś więcej? Zapewne powiecie, że w kampanii położony był nacisk na badania profilaktyczne w postaci mammografii. To słynne objazdowe mammobusy, które zachęcały kobiety nie tyle samym badaniem, ale przy okazji promocją produktu sponsora, który ufundował “bezpłatne” badania.
“Najskuteczniejszą formą zapobiegania rakowi piersi jest mammografia”. – to hasło akcji.
Tymczasem według definicji WHO wczesne wykrywanie nosi nazwę “wtórnej profilaktyki”. Zatem jeśli jest wtórna profilaktyka, to musi być także pierwotna. I to właśnie o tym będzie w znacznej mierze ten wpis. Zdecydowanie za mało mówi się o tym, jak możemy ustrzec się przed rakiem zmieniając nasz styl życia i przyzwyczajenia.
Wydaje się, że to w dzisiejszych czasach mamy niewielki wpływ na to jak żyjemy i jak wpływa na nas otaczające nas środowisko. Ale zastanówmy się, dlaczego mimo wielkich akcji profilaktycznych, wciąż więcej i więcej kobiet dopada rak piersi? Owszem, wykrywamy nowotwory szybciej, coraz lepiej je leczymy, ale wzrost zachorowalności na raka piersi od lat 80. jest dwukrotnie większy!
Wykres 1. Trendy zachorowalności na nowotwory piersi w Polsce w latach 1980-2013
PIERWOTNA PROFILAKTYKA
Czym zatem jest wspomniana przeze mnie pierwotna profilaktyka? Co możecie zrobić już teraz, by zrobić na złość rakowi? Nie musimy czekać na wyrok w postaci raka, tylko już dziś podjąć wszelkie znane i możliwe antyrakowe działania na każdej płaszczyźnie naszego życia.
Krok 1. – Badaj sama swoje piersi!
Tak samo, jak poświęcasz codziennie czas na mycie zębów wieczorem, powinnaś wyrobić w sobie nawyk comiesięcznego badania swoich piersi własnymi rękoma.
Jeśli poświęcasz czas na wklepywanie kremów, balsamów ujędrniających biust – zaniechaj tego na rzecz samobadania!
Ocena stanu swojego biustu powinna stać się dla Ciebie czymś naturalnym i oczywistym, wplecionym w rytm Twojego życia. Obserwację najlepiej zacząć w 6 – 7 dniu cyklu, czyli tuż po miesiączce. Stań przed lustrem, oceń wygląd, symetrię piersi, sprawdź, czy nie ma złuszczeń lub zgrubień na skórze. Jeśli nie karmisz piersią, sprawdź, czy po uciśnięciu brodawek nie pojawia się żadna wydzielina. Dotykając piersi, połóż rękę za głowę, drugą zacznij dotykać pierś. Rozpocznij od pach zmierzając do brodawki, przesuwając palce sprawdź, czy nie czujesz zgrubień, guzków lub grudek albo po prostu bolesności. Powtórz to samo z drugą piersią. Możesz także badać się w trakcie kąpieli pod prysznicem.
Dzisiejsza medycyna dysponuje diagnostyką, która nie przynosi rewolucji w wykryciu raka piersi. Chcę, być dobrze zrozumiana, jestem ZA stosowaniem mammografii i USG. Jestem zdziwiona, że można mówić o tym, jak o profilaktyce, a nie jak o sposobie wykrywania piersi. Mammografia lub USG wykrywają nowotwory najczęściej dopiero wtedy, gdy jest już wystarczająco duży, by go zlokalizować, czyli taki co najmniej kilkuletni.
Jak można się o tym wszystkim dowiedzieć? Sekcje zwłok przeprowadzone na kobietach po czterdziestce pokazały, że aż u 39% z nich rozwinął się rak piersi, ale był za mały by mogła go wykryć mammografia.
Każdy z nas ma w sobie jakieś komórki rakowe, z którymi organizm radzi sobie bardzo dobrze, po prostu je zwalczając lub “wyciszając”. Problem pojawia się wtedy, gdy komórek jest miliard – i to jest dokładnie tyle, ile jest w stanie zobaczyć mammograf. Ile czasu potrzebujemy, by “wyhodować” miliard komórek? Jak wiemy z biologii komórki rozmnażają się przez podział: z jednej są dwie, potem cztery, osiem, etc. Ten miliard komórek to około 30 podwojeń. W jakim czasie się mnożą? Bardzo różnie. Jedno podwojenie może występować co miesiąc, co 100 dni lub dłużej. Zatem rak widoczny w mammografii może rosnąć równie dobrze 2 lata, jak i …100 lat. To, ile będzie rósł zależy już od nas, od tego w jaki sposób będziemy go “karmić”.
W 2014 roku ujrzały światło dzienne zalecenia Szwajcarskiej Rady Medycznej, (Swiss Medical Board), która zaleciła zaprzestanie prowadzenia przesiewowych badań mammograficznych.
Mammografia powinna być wykonywana – zdaniem szwajcarskich ekspertów – tylko w indywidualnych przypadkach.
„Łatwo jest promować skryning mammograficzny, gdy większość kobiet wierzy, że zmniejsza on ryzyko zachorowania na raka piersi. Rada opowiadałaby się za prowadzeniem przesiewowych badań mammograficznych, gdyby wiara ta była uzasadniona. Niestety – nie jest” – napisali szwajcarscy specjaliści w artykule opublikowanym na łamach New England Journal of Medicine.
Autorzy przywołują m.in. badanie Canadian National Breast Screening Study, które wykazało, że mammografia przesiewowa nie zmniejsza śmiertelności z powodu raka piersi w stopniu większym niż badanie palpacyjne. Kanadyjska obserwacja prowadzona była przez 30 lat w 15 ośrodkach zajmujących się badaniami przesiewowymi. Zrekrutowano do niej niemal 90 tys. kobiet w wieku 40-59 lat, które poddawane były badaniom na przestrzeni 5 lat, a ich losy śledzono potem przez kolejne 25 lat. Kobiety losowo kwalifikowano albo do grupy badanej (mammografia plus badanie palpacyjne piersi – 44925 osób), albo do grupy kontrolnej (samo badania palpacyjne – 44190 pań). Okazało się, że liczba kobiet, u których zdiagnozowano inwazyjnego raka piersi w okresie badania, była bardzo podobne w obu grupach (666 vs. 524 diagnoz). Niemal identyczna była też liczba pacjentek, które zmarły z powodu raka piersi – odpowiednio 180 i 171.
rak piersi-pierwszą i najskuteczniejszą profilaktyką jest SAMOBADANIE!
Krok 2. – Zrezygnuj lub znacznie ogranicz komercyjne kosmetyki.
Nasza skóra jest naszym największym organem – porównałabym ją z płaszczem. Dobry płaszcz zapewnia nam dobry wygląd, a tym samym samopoczucie, ochronę, komfort termiczny. Ale ten sam płaszcz jest także narażony na czynniki zewnętrzne – deszcz, wiatr, śnieg lub apetyt moli. Dlatego płaszcze odpowiednio pierzemy, konserwujemy i przechowujemy. Wydaje się nam, że podobnie dbamy o naszą skórę. Czy na pewno?
Nie musimy sobie wyobrażać, wystarczy, że zrobimy rachunek sumienia ile nasza skóra musi z nami codziennie znieść.
- rano – peeling twarzy lub umycie jej specjalnym mydłem. Potem krem, baza, podkład, puder, róż, rozświetlacz, bronzer, błyszczyk, pomadka, baza pod cienie, cienie, krem do rąk, antyperspirant, woda perfumowana.
- wieczór – demakijaż tonik, mleczko do demakijażu, krem na noc, balsam do kąpieli, peeling do ciała, krem do ciała…
To tylko przykłady i chyba tylko zestaw minimum dla większości kobiet. Czy nasz płaszcz wybaczyłby nam takie traktowanie?
Chłoniemy informację z otoczenia nie tylko przez ślinę, śluzówki, ale też przez dotyk, przez skórę. Do krwiobiegu wprowadzane jest wszystko to, co kładziemy na skórę. Niebywałe, prawda? Trudno Wam w to uwierzyć?! To jak wyjaśnicie skuteczność działania plastrów antykoncepcyjnych czy leków przeciwbólowych naklejanych na skórę w formie plasterka?
Człowiek ma taką naturę, że w pierwszym odruchu odpiera wiadomości, które są dla niego trudne. Powiecie: no ale ile ja wprowadzę substancji szkodliwych do organizmu przez kilka centymetrów kwadratowych skóry na twarzy? Jeśli stosujesz kosmetyki doraźnie – odpowiedź brzmi: niewiele. Natomiast jeśli dzień w dzień korzystasz z dobrodziejstw współczesnego świata kosmetycznego – to te ilości są znaczne i kumulują się w twoim organizmie.
Jeśli czegoś nie możesz zjeść – nie kładź tego na skórę.
Czy znasz skład swoich kosmetyków? A czy wiesz, że producenci nie są zobligowani do podawania pełnego składu swoich produktów? Kosmetyki są produkowane na szeroką skalę. Mają być powszechne i dostępne dla każdego. Mają powodować wyobrażenie o tym, że bez nich nie da się żyć. Producenci “przyzwyczajają” nas do tego, że mydło pod prysznic lub pasta do zębów mają się pienić i pachnieć intensywnie. Tymczasem do umycia się lub wyczyszczenia zębów nie potrzebujemy tak złożonych i skomplikowanych składów. Co chwilę dowiadujemy się o jakiejś substancji, która “nagle” stała się niebezpieczna dla naszego zdrowia.
Przechytrzyć raka piersi
Otóż – choć jest to niepoprawne politycznie i brutalne – jesteśmy królikami doświadczalnymi. Nasze babcie i prababcie nie miały dostępu do takich kosmetyków jak dzisiaj mamy my. Jak zatem, w tak krótkim czasie można przebadać dany produkt? Być może także tu jest odpowiedź na to, że nasze babki nie chorowały na raka piersi w tak ogromnej skali, bo nie używały tak wielkiej liczby kosmetyków o niezbadanym wpływie na nasze zdrowie.
Szczególnie niebezpieczne w składzie kosmetyków są tzw. ksenoestrogeny. Znajdziemy je nie tylko w kosmetykach, ale także w żywności, plastiku czy pomagających zrobić dobry nastrój świeczkach zapachowych. Ksenoestrogeny to związki, które udają nasze kobiece estrogeny, podszywając się pod nie i rozregulowując nasz układ hormonalny. Tymczasem w prawie 3/4 przypadków rak piersi jest rakiem…hormonozależnym. Szukałam badań, które mogłyby pokazać w jakim stopniu stosowanie komercyjnych kosmetyków przyczynia się do tego stanu. Takich danych dziś nie ma. Natomiast próbki guzów pobrane od pacjentek ujawniły obecność w nich parabenów. Niby to nic dziwnego, bo parabeny znamy ze słyszenia, ale są to środki konserwujące. O tyle jest to dziwne, że nasz organizm parabenów nie produkuje – muszą być dostarczone z zewnątrz. W jaki sposób? Choćby najprostszy – stosując codziennie antypersiprant. Nasze ciało nie wydaliło zbędnej i niebezpiecznej substancji w formie potu czy siku, ale przyjęło do siebie, a rak piersi “zaopiekował” się tym.
Pomyśl, czy naprawdę potrzebujesz tak opasłej kosmetyczki? Jak spakowałabyś swoją torbę, gdybyś wyjeżdżała na wakacje i miała do dyspozycji tylko bagaż podręczny?
A jeśli chcesz zobaczyć wersję absolutnie minimalistyczną – idź do hotelu i zobacz jakie kosmetyki oferuje podróżnym pokój hotelowy – szampon, mydło i pastę to zębów.
Już dziś każda z nas ma wybór. Czy pędzić prowadząc nowoczesny, zachodni styl życia i narażać się na ryzyko zachorowania na raka, czy zahamować i przestawić zwrotnicę na “styl minimum” i być świadomą konsumentką.
Dziś nie jest problemem wczesne wykrycie raka. Dziś wyzwaniem jest, by ryzyko zachorowania zminimalizować.
Krok 3 – Pomyśl, co zrobić, by zrezygnować z tabletek antykoncepcyjnych.
Tabletki antykoncepcyjne to nic innego jak sztuczne estrogeny. “Stosowanie tabletki hormonalnej to jedna z przyczyn zachorowania na raka piersi. Tabletka zwiększa ryzyko zachorowania aż o 24% w porównaniu z populacją ogólną” – mówi dr Karolina Walczak i Anna Misztal- Dworak. Pediatra i ginekolog piszą, że tabletki antykoncepcyjne są szczególnie niebezpieczne dla kobiet poniżej 35 roku życia, bo wtedy “stopień ryzyka rośnie od 70 do 126 procent”. Dalej piszą, że kobiety stosujące dwuskładnikową antykoncepcje hormonalną zapadają na najgroźniejszy znany typ raka piersi. Ryzyko ich zdaniem sięga tu aż 320%.
Rak piersi, antykoncepcja i ryzyko
Zdziwicie się może dlaczego o tym się nie mówi, ale WHO klasyfikuje antykoncepcję hormonalną w najwyższej grupie ryzyka, podobnie jak azbest, papierosy i inne substancje promieniotwórcze. Także polskie Ministerstwo Zdrowia wpisało je na listę rakotwórczych w 2006 roku, w najnowszym rozporządzeniu – tej wskazówki już nie ma. Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem (IARC) w raporcie z 2012 roku stwierdziła, że “na podstawie wieloletnich badań naukowych, stwierdzono, że dwuskładnikowe tabletki antykoncepcyjne są silnie kancerogenne i powodują nowotwory, głównie piersi”. Ten raport agendy WHO jaką jest IARC nie dotarł do powszechnej świadomości. Niestety moda na “wygodę”, jaką jest stosowanie doustnej antykoncepcji, nadal jest ważniejsza niż zdrowie kobiet.
Ze wszystkich stron słyszymy o ekologii – od segregacji odpadów, po walkę ze smogiem. A co z ekologią w “naszym ogródku”, jakim jest nasze ciało? Wprowadzamy nasz organizm w patologiczny stan permanentnej niepłodności – w jakim celu? Łykamy codziennie tabletkę jakbyśmy były przewlekle chore. Wiele osób podchodzi z lekceważącym uśmiechem do naturalnych metod obserwacji cyklu. Tymczasem nauczenie się rytmu kobiecego ciała, to nie kwestia wiary, lecz wiedzy. I nie jest to wiedza tajemna.
Krok 4 – Karm piersią tak długo, jak się da.
W dyskusji dotyczącej publicznego karmienia piersią nie porusza się w ogóle kwestii karmienia jako ochrony kobiet przed rakiem piersi, endometrium czy jajnika.
Badania Rosenblatta i Thomasa – wieloośrodkowe badania prowadzone w 6 krajach na przestrzeni 9 lat potwierdziły protekcyjną rolę karmienia piersią w raku endometrium.
Endometrium (czyli błona, która wyściela naszą macicę) – pod wpływem estrogenów produkowanych przez jajniki ulega cyklicznym przemianom – zmienia się jej grubość. To właśnie ilość estrogenów wpływa na ryzyko zachorowania na raka endometrium – wzrasta przy stymulacji estrogenowej, a maleje przy laktacji i karmieniu piersią – estrogenów mamy wtedy mniej.
Do głównych czynników chroniących kobiety przed rakiem piersi, zaliczymy:
– późny wiek wystąpienia pierwszej miesiączki,
– ciąże,
– karmienie piersią.
Nie mamy wpływu tylko na pierwszy aspekt – czas wystąpienia pierwszej miesiączki. Jednak decyzja o ilości posiadanych dzieci i długości karmienia piersią przekłada się na zmniejszenie ryzyka zachorowania na raka piersi. Zastanawiałyście się, czemu nasze babcie i prababcie nie chorowały tak często na raka piersi? Używały mniejszej ilość kosmetyków o złożonym, nieprzebadanym składzie, rodziły dużo dzieci i karmiły je długo piersią. Wątpię, żeby to było bez znaczenia na liczbę zachorowań.
Lata 90. przyniosły odkrycie, że mutacja w dwóch genach BRCA1 i BRCA2 predysponuje do zachorowania na raka piersi i jajnika. To ryzyko wzrasta nawet do 80%. W latach 2012 zdefiniowano, że na obniżenie ryzyka zachorowania ma wpływ długość karmienia piersią.
U kobiet z genem BRCA1 dowiedziono, że karmienie przez:
– 12 miesięcy zmniejsza ryzyko o 32%,
– każdy następny rok karmienia redukuje to ryzyko o 19 kolejnych procent.
Niestety takiej zależności nie stwierdzono przy mutacji genu BRCA2.
Decyzja Angeliny Jolie o obustronnej mastektomii mogła stać się doskonałym polem do dyskusji o profilaktyce raka piersi w kontekście karmienia piersią. Niestety, tak się nie stało… Szkoda. Kobiety z mutacją genu BRAC1 mogłyby dowiedzieć się, że nie tylko usunięcie biustu chroni je przed rakiem, ale także karmienie piersią może zredukować ryzyko zachorowania aż o 45%! Każdy, kto miał osobę bliską chorą na raka, której daje się choćby 10% szans na przedłużenie życia kolejną chemioterapią, chwyta się tego sposobu leczenia, jak ostatniej deski ratunku. Czy zatem zmniejszenie ryzyka zachorowania na raka o połowę nie jest czymś, z czego warto skorzystać?
Rak piersi jest najczęściej występującym nowotworem u kobiet, a październik jest Miesiącem Świadomości Raka Piersi.
Apeluję o poruszenie tematów związanych z pierwotną profilaktyką raka piersi, którą jest m.in. karmienie piersią.
Źródła:
http://publications.iarc.fr/
http://www.medexpress.pl/swiat/szwajcarskie-nie-dla-przesiewowych-badan-mammograficznych/40788/
Magdalena Gibas-Dorna, Agnieszka Adamczak-Ratajcz, Justyna Kupsz, Pediatra Medycyna Rodzinna 2012, 8 (4), p. 370-374
1 Komentarz
Przemek
5 grudnia, 2018 12:18 pmŚwietny artykuł!
Napisz Komentarz