Domowe narodziny

Domowe narodziny

Drodzy Przyjaciele, Znajomi i Nieznajomi,

zapraszamy dziś Was do naszego domu do współuczestniczenia w pewnym wydarzeniu.

Nasza gościnność i otwartość wiąże się z ideą, która obecna jest w Macierzance – propagowaniem porodów naturalnych.

Pokazując Wam część siebie, chcemy odczarować poród jako traumę. Pragniemy, by pozytywne wrażenia, opowieści porodowe miały moc tak wielką, by dodawać Wam skrzydeł na porodówkach i w domach.

Spełniajcie swoje marzenia porodowe – bez względu na to, w jakim miejscu i w jaki sposób poród się odbędzie.

 

Z pozdrowieniami,

Nina i Michał Kwaśniewscy

 

Dziękujemy za “fachowe ręce i mądrą głowę” naszemu szczecińskiemu teamowi położnych – Dorocie Fryc i Krystynie Czechowskiej – Krysiu! Masz ręce, które leczą!

Naszym dwóm mężczyznom – Andrzejowi Frycowi – mężowi położnej, w roli pielęgniarza  i Michałowi Niedzielskiemu – fotografowi – za milczącą obecność. Wasze jestestwo zdradzały tylko cienie na ścianie;)

Więcej zdjęć znajdziecie na stronie Michała Niedzielskiego – szczecinianina, naszego przyjaciela już od dekady. Michał! Byłeś bardzo dzielny;) ⬇

Poród w domu

 

 

 

  


Nina Kwaśniewska

Miałam to szczęście, że było mi dane urodzić moje dzieci w domu. Promuję karmienie piersią, uważam, że poród może być wydarzeniem pięknym i ubogacającym. I wszędzie o tym mówię! Możecie mnie spotkać w Macierzance, gdzie wspieram Was w karmieniu piersią, towarzyszę w przygotowaniu do porodu, a także później, gdy pomagam w nauce wiązania chust.

2 Komentarze

  • Renata
    22 marca, 2017 7:34 am

    Kap, kap, kap…łzy same spływają mi po policzkach jak oglądam Wasze niezwykłe doświadczenie..Niecałe dwa lata temu w Boże Narodzenie przyszedł na świat mój ukochany syn. Przez cesarskie cięcie, którego wygodę nie zakładałam.
    Przyjechałam do szpitala w połowie porodu. Chciałam być w domu jak najdłużej. Miałam cudowna położną i męża obok siebie, dzięki którym pomimo wszystko wspominam dzień narodzin syna jako najpiękniejszejszy w moim życiu, choć inaczej Go sobie wyobrażałam. Nie chciałam znieczulenia, nie miałam żadnego kryzysu 7 cm, byłam badana tylko dwa razy i miałam urodzić na co najwyżej dwóch skurczach. Do 9 cm doszło w niecałe dwie godziny od przyjazdu do szpitala. Jak się później okazało skurcze parte miały trwać jeszcze ok. 5 godzin. A wczesniej czułam się wspaniale, słuchałam muzyki i rozmawiałam z mężem. Jak to możliwe, że skończyło się cesarka? Ja. Propagatorka karmienia piersia i wszyskiego, co naturalne..okazało sie, że Syn w ostatniej fazie porodu odwrócił główkę w taki sposóbył że praktycznie niemożliwe było, żeby urodzić naturalnie. Gdyby nie cesarka zapewne skończyło by się kleszczami itp. Podobno 1 procent dzieci w taki sposób się odwraca.. Zawsze jak czytam opisy porodów domowych mam poczucie, że jestem/jesteśmy gdzieś pominięte. Pamiętajcie, że nie każda cesarka wynika z chęci uniknięcia bólu. Ja ten ból jak najbardziej przyjmowałami, bo wiedziałam że zbliża mnie do spotkania z Synem..Niby to tylko 1 procent, ale dla mnie to tak wiele..

  • Bożena
    30 marca, 2017 12:02 pm

    Cudowne Brak słów☺

Napisz Komentarz


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.